Rozdział 31
Dracolie
Rozdział 31 "W ciemnym lesie"
Po uznaniu nieszczególnie chciało mi się odchodzić- w ogóle nie chciałoby mi się wyjeżdżać.- Musiałam jechać do Hogwartu.Wiem że chcą dla mnie dobrze, ale tu było mi dobrze.Nauczą mnie tam wielu pożytecznych rzeczy. Dobra, co będzie to będzie. Pojadę do Hogwaru, nauczę się wszystkiego i wrócę. Będę wracać co wakacje i w ferie zimowe.
-Kiedy nas opuszczasz?-zapytał Liam.
-Ekhhh, dziś, zostało mi ze 2 godziny.- Shena , przysłał sowę z Hogwartu. około 17:00 ma po mnie przylecieć transport. Nie wiem dokładnie jaki. Okaże się.-A jest Liam?
-Nic , księżniczko.Chodź Jack, coś tam chciał ci pokazać w lesie.Zaprowadzę ci, tam jest pełno potworów.
-Phyyy ciekawe co? Ok, już możemy iść.
Las był ciemny , wszystko co dźwięczne wydawało tam odgłosy. Wiatr poruszał liśćmi na drzewach, konary biegały we wszystkie strony. Wszystko było ciemne i straszne. Często widziałam oczy zwierząt lub potworów. Były smutne , przygnębione, lekko przestraszone. Nie bałam się ich, to one bały się mnie.
-Gdzie Jack?-zapytałam Liam'a. Zagłębialiśmy się coraz dalej i dalej. Zauważyłam następne oczy wpatrywały sie we mnie.Były zamglone jakby nie obecne, zaspane.-Przyśpieszmy, Liam to nas śledzi.-Liam obejrzał się nie znacznie.
-O bogowie, nie odwracaj się, szybciej.-Popchnął mnie.
-Co to ?Liam o co chodzi ?
-To ... Nie zam nazwy, wiem o tym od niedawna. Chejron podejrzewa że przybyło z Tartaru.Zmutowany czarny lew, 2 metry wzrostu, niedawno zabił herosa, 3 satyrów.Miało go tu nie być!
-Zabiło satyrów i herosa! O nie, co za...-odkręciłam się, lwa nigdzie nie było.-Liam nie ma go ju...-kiedy spojrzałam w stronę Liam'a, by powiedziec żebyśmy spadali bo może wrócić, zobaczyłam go w krwi.
-L-leew... on, on mnie-e...
-Spokojnie , nic ci nie będzie.Wyjdziesz z tego-Lew musiał mieć pazury z jadem.Zaatakował szybko i bezszelestnie , rany były głębokie, krwi ciekło coraz bardziej.Z drzewa wyłoniła się driada.Nie przyjrzałam sie jej dokładnie wiem że była zielona i ładna, blond włosy , a w nich kwiaty.
-Lew odszedł?-zapytała.
-Tak, czy mogłabyś pomóc, błagam.-odpowiedziałam , Liam tracił siły bardzo szybko.
-O-oczywiście- machnęła ręką, wyłoniło się jeszcze kilka driad i uniosło Liama. Bardzo szybko i sprawnie ruszyły w ku wyjściu.Bardzo szybko. Nie mogłam za nimi nadążyć.W końcu się zgubiłam.Byłam sama, wołałam i krzyczałam ale nikt nie odpowiadał.Ruszyłam do przodu, byle iść.
-Lepiej , nie kręcić się tu samemu.-usłyszałam głos, odwróciłam się w jego kierunku.Zobaczyłam chłopaka, wychodzącego z cienia. Był chudy, miał ciemne włosy i oczy, miał oliwkową skórę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz