poniedziałek, 29 września 2014

Rozdział 31

 

 Dracolie

 Rozdział 31 "W ciemnym lesie"

Po uznaniu nieszczególnie chciało mi się odchodzić- w ogóle nie chciałoby mi się wyjeżdżać.- Musiałam jechać do Hogwartu.Wiem że chcą dla mnie dobrze, ale tu było mi dobrze.Nauczą mnie tam wielu pożytecznych rzeczy. Dobra, co będzie to będzie. Pojadę do Hogwaru, nauczę się wszystkiego i wrócę. Będę wracać co wakacje i w ferie zimowe.

-Kiedy nas opuszczasz?-zapytał Liam.

-Ekhhh, dziś, zostało mi ze 2 godziny.- Shena , przysłał sowę z Hogwartu. około 17:00 ma po mnie przylecieć transport. Nie wiem dokładnie jaki. Okaże się.-A jest Liam?

-Nic , księżniczko.Chodź Jack, coś tam chciał ci pokazać w lesie.Zaprowadzę ci, tam jest pełno potworów.

-Phyyy ciekawe co? Ok, już  możemy iść.

Las był ciemny , wszystko co dźwięczne wydawało tam odgłosy. Wiatr poruszał liśćmi na drzewach, konary biegały we wszystkie strony. Wszystko było ciemne i straszne. Często widziałam oczy zwierząt lub potworów. Były smutne , przygnębione, lekko przestraszone. Nie bałam się ich, to one bały się mnie.

 -Gdzie Jack?-zapytałam Liam'a. Zagłębialiśmy się coraz dalej i dalej. Zauważyłam następne oczy wpatrywały sie we mnie.Były zamglone jakby nie obecne, zaspane.-Przyśpieszmy, Liam to nas śledzi.-Liam obejrzał się nie znacznie.

-O bogowie, nie odwracaj się, szybciej.-Popchnął mnie.

-Co to ?Liam o co chodzi ?

-To ... Nie zam nazwy, wiem o tym od niedawna. Chejron podejrzewa że przybyło z Tartaru.Zmutowany czarny lew, 2 metry wzrostu, niedawno zabił herosa, 3 satyrów.Miało go tu nie być!

-Zabiło satyrów i herosa! O nie, co za...-odkręciłam się, lwa nigdzie nie było.-Liam nie ma go ju...-kiedy spojrzałam w stronę Liam'a, by powiedziec żebyśmy spadali bo może wrócić, zobaczyłam go w krwi.

-L-leew... on, on mnie-e...

-Spokojnie , nic ci nie będzie.Wyjdziesz z tego-Lew musiał mieć pazury z jadem.Zaatakował szybko i bezszelestnie , rany były głębokie, krwi ciekło coraz bardziej.Z drzewa wyłoniła się driada.Nie przyjrzałam sie jej dokładnie wiem że była zielona i ładna, blond włosy , a w nich kwiaty.

-Lew odszedł?-zapytała.

-Tak, czy mogłabyś pomóc, błagam.-odpowiedziałam , Liam tracił siły bardzo szybko.

-O-oczywiście- machnęła ręką, wyłoniło się jeszcze kilka driad i uniosło Liama. Bardzo szybko i sprawnie ruszyły w ku wyjściu.Bardzo szybko. Nie mogłam za nimi nadążyć.W końcu się zgubiłam.Byłam sama, wołałam i krzyczałam ale nikt nie odpowiadał.Ruszyłam do przodu, byle iść.

-Lepiej , nie kręcić się tu samemu.-usłyszałam głos, odwróciłam się w jego kierunku.Zobaczyłam chłopaka, wychodzącego z cienia. Był chudy, miał ciemne włosy i oczy, miał oliwkową skórę.   

    
    

piątek, 26 września 2014

Rozdzial 30

 

Dracolie

Rozdział 30 "Zostałam uznana"

Jeśli martwicie się o Jacka, to spokojnie, nic mu się nie stało. Na szczęście, nic się nie stało.Mogłam go zabić, ale zostałam opanowana. Było to tak, kiedy usłyszałam... te słowa, czułam że blednę, w środku zrobiło mi się tak zimno.Oczy zrobiły mi się białe z niebieskimi oblamówkami. Żądałam śmierci, nie wiem z jakiego powodu. 

 Memorie biegała w powietrzu w tą i nazad.Jack nie nadążał z obroną.Nie wiem co we mnie wstąpiło. 

Jack opadł ma kolana, czołgał się tyłem, próbując mnie uspokoić.

-Ni-nicola, co jest? Nicki, moja, jaał- uchylił się przed mieczem.-co ty robisz.Chcesz mnie zabić?

-Wrraaaaa!

-Bogowie, Nicki ty, ty nie jesteś zła.-zatrzymał się, Memorie była tuż przednim.Wstał i zbliżył się do mnie, o krok.Spojrzał mi w oczy. Przestraszył się moich oczu, patrzyłam zimno. Nie cofnął się.-Zabijesz mnie.

Cofnęłam się i obniżyłam miecz, ale nie myślcie że oprzytomniałam, Jack się lekko uśmiechnął. Ja  wtedy, wymierzyłam cios i zaatakowałam, cios był wymierzony w szyje, ale mój kumpel przeczuwał to. Jego ręka zmieniła się w twardą zdrewniałą tarcze,w "korze" na jego reku musiałabyc magiczna ochrona, ponieważ miecz odbił się nieczyniąca jej żadnej szkody. Memorie wypadła daleko w tył.

Przyjęłam technikę jaką miałam pod ręką, rzuciłam się z piciami na niego.Jack został kilka razy trafiony w brzuch, upadł na ziemie.

Ktoś złapał mnie z ramiona, przytrzymując, utrudniając ciosy.

-Spokojnie, księżniczko-zakrył mi reką oczy, przytrzymując mocniej-Spokojnie.

-Wraaaa.

-Ej ej, jeszcze się nawalczysz.-Drugą ręką, przyłożył mi do twarzy, jakieś trawy.

Byłam znowu sobą, nogi pode mną się ugięły, usiadłam. Obraz był niewyraźny.Chłopak , pomógł wstać Jack'owi..

-Dziękuje, Liam- Liam, Liam Ali to on mnie orzeźwił.-Jak ?Lilijka ?

 Prawdziwe słowa wypowiedziane przez Jacka brzmiały: No dawaj, nie możesz by taka spokojna jesteś herosem.

-Taak,pomyślałam ze się nada.

Obraz się wyostrzył, widziałam już chłopców.Wstałam 

-Wiec,  Zeusa, mamy z głowy.-Powiedział Jack.

W tym momencie, cały krajobraz w okół robił się naprzemiennie:niebieski i złoty.

Wszyscy herosi zatrzymali się z oddali przygalopował  Chejron.

-Co tu się...-urwał.Ukląkł i z szacunkiem uchylił głowę.Herosi którzy zdążyli utworzyć koło w okół.Oni także uklękli.

-Co ?-Spojrzałam w górę.Nad moja głową wirowały dwa znaki. Złote rozwinięte skrzydła i niebieski trójząb.To...To znaczy że...jestem córką Nike i Posejdona.Dwóch bogów naraz...kim ja jestem?






Wstali.

-Czekałem na to-powiedział z dumą Chejron.-ot i pierwsza heroska, półkrew, córka dwójki bogów.

-Jak to? To niemożliw...-nie skończyłam, ponieważ zostałam przyciśnięta do ziemi.

Zostałam przyciśniętą do ziemi, przyciśnięta przez własne... własne skrzydła?

Poczułam jakby się na mnie zwaliły dwa dęby.

- Omogłby mi ktoś? -wszyscy buchnęli śmiechem.Ktoś pomógł mi wstać.-To ja mam skrzydła?-następna fala śmiechu.Skrzydła były piękne, delikatne , nie były stworzone z piór, one były jakby z tkaniny , mgły, światła.Złote rozłożyste, konkretne skrzydła.
  

wtorek, 23 września 2014

Rozdział 29

 

 Dracolie

Rozdział 29 "Wyciągam Memorie"

Wyruszyć do Hogwartu miałam następnego dnia rano.Chejron kategorycznie zabronił mi wychodzenia poza granice. Samodzielnej teleportacji oraz innych "mało bezpiecznych rzeczy".

Razem z Jackiem postanowiliśmy wybrać się na jezioro. He... właśnie z Jackiem, który postanowił być na mnie obrażony. Nie wiem dokładnie za co. Mogłam jedynie się domyślać.

Po za tym z Jackiem to taka śmieszna sprawa...ale nie o tym teraz.

Poszliśmy nad jezioro, usiedliśmy na brzegu.

Jack opowiadał mi jak to jest w Obozie, i inne.

Jedną z tych magicznych chwil przeżyłam właśnie wtedy. Wystawił rękę, kontem oka zerknął na mnie. Uśmiechnął się, na jego dłoni pojawił się kwiatuszek. Malutki kwiat, o pięknej barwie, połyskiwał w słońcu.Była to czysta magia a jednak, kwiat Jacka był niezwykły.

Wszystkie rośliny jakie kiedykolwiek stworzył Jack były nie magiczne a naturalne, najbardziej żywe. Jak świeżo zerwane z łąki. I nowe, nowe barwy, kolory, kształty, kwiaty, drzewa, bądź inne rośliny które znasz ,były nowe.Stworzone ze wspomnień, marzeń, wymysłów Jacka.


-Kremowa lilia raz. Dla pani-powiedział i podał mi kwiat, był prześliczny, bałam się by nic mu nie zrobić.

-Piękna.

-No , wiesz trochę mi ciebie przypomina.No a moje zdolności już nasz , to może teraz pokaż mi swoje, panienko.

-Ale ja żadnych nie mam. Przecież wiesz.

-No właśnie nie, zaraz odkryjemy twojego rodzice-potarł "złowieszczo" ręce.-He he he.

-Jak , zamierzamy to zrobić?-zapytałam

-Zacznijmy-na jego twarzy pojawił si ten jego uśmieszek-od Olimpijczyków.Wielka Trójka ? Może Zeus.-Zaczął się rozglądać.Oddalił się kilka kroków i rozłożył ręce.

-Co cie najbardziej wkurza ?-zapytał

-Nie wiem, może ...-zamyśliłam się.Co jeśli żaden bóg się po mnie nie zgłosi.Przecież powinni ujawnić się do mojego 13 roku, a ja mam 16-no 15 i pół.-Kto by mnie ta chciał?Może ja jestem jaka dziwna i ...

-Nie jesteś herosem...-usłyszałam , to były najgorsze słowa jakie usłyszałam.Złość zaczęła si we mnie gotować.Z dzikim okrzykiem :Wrrrra Aaaaa ! Rzuciłam się w stronę skąd usłyszałam słowa.

Mój ostry ołówek Memorie miałam przypięty na plecach-jako miecz oczywiście jako miecz.-Niebardzo jeszcze umiałam strzela z łuku i nie znałam wszystkich zastosowań Memorii wolałam nie ryzykować.

Wyciągnęłam miecz miecz i wykonałam pchnięcie w stronę Jacka. Cięłam.

 


sobota, 20 września 2014

Rozdział 28

 

 Dracolie

Rozdział 28 "Żałuje że nie miałam zegarka"

Płynęłam, w końcu przecież muszę gdzieś dopłynąć.myślałam o tym co się stało. Próbowałam jeszcze rz przywołać tego chłopaka- na próżno.-Słysze go jedynie kiedy na prawdę tego potrzebuje.No i jeszcze , kim było to coś? Coś co pokazało mi tyle, wszystkiego. Nie wiem do końca czy było to coś złego,raczej tak. Pokazało mi śmierć, dlaczego mnie nie zabiło? Wolałam rozmyślać o tym niż być zabita.

Po jakichś 2 godzinach dopłynęłam do lądu.

Wyszłam na brzeg.

Byłam w... Obozie Herosów.Ale jak to jak to możliwe? Niedawno teleportowałyśmy się do Hogwartu.Co jest grane ?

Zaczęłam się rozglądać.

-Hej księżniczko!-zobaczyłam Liama biegnącego wprost na mnie.-Postanowiłaś wrócić?

-Liam? Nie, to znaczy nie wiem. Czy Shena jest tu jeszcze?

-Shena, hymm... a Shena, no coś ty odkąd się teleportowałyście nie zajrzała tu, przysłała tylko list 3 dni temu.

-Co? List? Trzy dni temu? Jak? Gdzie?-wydukałam.

-Nie wiem co w nim było, nie było mnie tu, wróciłem dopiero wczoraj wieczorem.

-Liam , zaprowadź mnie do Chejrona.


Pobiegliśmy do Chejrona.Doglądał pola truskawek i podziwiał krajobraz w mętnej zadumie.wyraźnie coś do trapiło, twarz miał zmęczoną, oczy lekko zaspane i mało przytomne.Jakby nie spał po nocach. W rękach trzymał książkę.

-Chejronie!-krzyknęłam.Odwrócił się i patrzył na mnie z niedowierzaniem, jakby widział mnie pierwszy raz. Jakbym była duchem, wymarłym gatunkiem, osobą której miało nie być.

-Ni-nicola?-zapytał.

-Chejronie, muszę ci coś opowiedzieć.

 I opowiedziałam całą historię , od początku do końca.

-Myślę , że spotkałaś swoją Kerę.

-Znaczy, kogo?

-Kery- to złośliwe boginie, śmierci gwałtownej, zarządzonej przez Przeznaczenie.

-Ale o ile pamiętam to Kery były jakimiś drapieżnymi ptakami czy coś?

-Przyjmują wygląd, jak to nazwałaś "ptaka" tylko wtedy kiedy chcą wypić...Eee nie ważne, w każdym razie, wygląd osoby która jest im zależna towarzyszy im najczęściej.Ale mam kilka pytań. Pierwsze. Czy wiesz jaki dziś mamy dzień?

-Yyy...Wtorek a bo co ?

-Dziś jest czwartek.

-Co ?Nie było mnie od wtorku ? Gdzie ja byłam?

-Nie było cię od wtorku ale tamtego wtorku, tydzień temu.-  Kiedy Chejron powiedział te słowa , nie mogłam pojąć co się stało.To przecież nie możliwe. Mogło minąć kilka godzin, ale nie 8 dni.

-Słucham?

-Kiedy Kera cię dotknęła, zaczęłaś dosłownie żyć wspomnieniami.Moim zdaniem trwało to 3 dni. Koleinę 5 upłynęło w Czasie.

-Czasie? 

-Jest wymiar magii odpowiedzialny za upływ czasu, zostałaś w nim zamknięta, a skoro tam czas nie płynie...-podał mi list od Sheny. Była w nim wiadomość o moim zaginięciu, rozpoczętych poszukiwaniach, i nieudanych prób odnalezienia mnie.-Byłaś zamknięta w czasie, na 5 dni przestałaś istnieć, dobrze że jeszcze o tobie pamiętamy.

-Rozumiem. Muszę dostać się do Hogwartu.

-Musisz , ale mamy jeszcze jedną nie wyjaśnioną zagadkę. Czyim dzieckiem jesteś?


czwartek, 18 września 2014

Rozdział 27

 

Dracolie

 Rozdział 27"W ciemnej pustce"

Droga do Hogwartu była krótka, trwała tylko chwilę, po drodze spotkałam potwora.Jeden potwór zepsuł wszystko. Moim zdaniem to przez to coś! Było przerażające, nie wiem dokładnie co to było ale wyglądało jak ja?W pewnym momencie dotknęło mnie a ja zobaczyłam moją przyszłość i przeszłość. Zobaczyłam moje liczne małe katastrofy, zobaczyłam do czego doprowadzę w przyszłości.Poczułam emocję ludzi których zraniłam lub mnie nie nienawidzą. To było straszne, nie mogłam się otrząsnąć.Próbowałam krzyczeć-nic.-Próbowałam machać rękami i nogami- nie poruszyłam się.-Chciałam przezwyciężyć te myśli , ale nie mogłam nic zrobić.Widziałam tyle zła, tyle zła prze zemnie. To było straszne.A dziewczyny nie zauważyły chyba że coś jest nie tak.

Poczułam jakbym odrywała się o czasu.Pustka.Odpływałam.

I wtedy odpłynęłam naprawdę. Nie pędziłam już z dziewczynami, osiągając prędkość której radar nawet by nie wychwycił. Znalazłam się gdzieś poza, poza wszystkim , nie dotyczyła mnie żadna sprawa. Byłam dosłownie oderwana od rzeczywistości.

Słyszałam głosy. Głosy wszystkich których znałam.Potem umilkły, nie było już słychać nic.

Nie widziałam go była tylko ciemność.W tym momencie usłyszałam ten najlepszy głos.Głos chłopaka, który- jak zawsze mi się wydawało.-czuwał nade mną. .Jego głos niósł się ponad ciemność, ponad mnie , ponad wszystko. 

Przypomniałam sobie wszystkie piękne wspomnienia z nim związane.Mówił: Spokojnie, wyjdziesz z tego.Tylko ty. Już, już jesteś gotowa. Spadnij!Jego ton był opanowany i miękki.Zawsze mi dobrze radził więc jak powiedział tak zrobiłam.

Spadłam.

Ten chłopak, jest takim moim bohaterem, bratem który zawsze doradzi, kumplem z pomocą.Jest dla mnie wszystkim.Nie poradziłabym sobie już dawno gdyby nie on.Wdawać by się mogło że to tylko moja podświadomość, ale ja uparcie twierdze że nie. Mam wielką nadzieje że kiedyś znajdę go.Nigdy go nie poznałam , nigdy nie widziałam jak wygląda, ale zawsze słyszę głos , zawsze mi pomaga.

Spadłam.Prosto do...wody?Jakim cudem, myślałam że znajdę się z powrotem z dziewczynami, już w Hogwarcie.Ale nie. Byłam po środku...oceanu?Chyba.



poniedziałek, 15 września 2014

Rozdział 26

 

Dracolie

Rozdział 26"Poznaje Occidamusa"

Musiałam się odpowiednio przygotować do drogi, mogło mnie spotkać wszystko. Ubrałam się w pełną grecką zbroję i zaczęłam rozmowę z Chejronem. Trochę się obawiałam podróż z Lisbeth ale reszta mnie polubiła...Chyba? Nie dawałam Lisbeth satysfakcji wolałam sobie wszystko zaplanować i zrobić po swojemu.

-Wiedziałem, że nie jesteś zwykła.Słyszysz Nicola-mówiąc to był dumny z siebie i tak zadowolony, że zaczęłam się zastanawiać czy przypadkiem nie cieszy się że z każdym krokiem jestem bliżej śmierci? Ala no gdzie tam, to Chejron, on nie jest taki. Jest wzorem da mnie i dla każdego.-Na prawdę,-westchnął.-Powoli przestawałem wierzyć że przybędziesz.

-Yymm , nie bardzo rozumiem.

-Kiedyś, ci to wytłumaczę, ale teraz nie ma czasu, chodź muszę ci coś pokazać.-posadził mnie na swój grzbiet i pogalopowaliśmy do Wielkiego Domu. 

Chejron pokazał mi wtedy miecz. Miecz nie do opisania najwspanialszy jaki widziałam. Mój miecz.

-Ten miecz nazywa się Occidamus.Jest twój.

-M-mój ?

-Tak.

- Occidamus.-powtórzyłam.

-Yym , wolałbym jednak żebyś nazwała go... no inaczej.

-Hymm.-zamyśliłam się nie miałam pomysłu no bo ja nazwać miecz, postanowiłam posłuchać instynktu.- Memoria. -Chejron uśmiechnął się.

-Dlaczego wybrałaś to imie?

-Nie wiem Chejronie, tak mi podpowiadało serce, chyba.

Następnie Chejron pokazał mi kilka trików , w tym jak znienić moją Memorie w łuk.

Potem dowiedziałam się jakim cudem doszło tego "wypadku"kiedy zostałam zraniona. Ołówek wyczuł nie bezpieczeństwo i postanowił mnie obronić, i na złe mi to wyszło. Coś w środku podpowiadało mi że miecz zrobił to naprawdę w celu mojej obrony.

 

Gdy przekroczyłam barierę Sonja i Alex stanęły po bokach, czyniąc moja własną gwardię honorową. Reszta sprawdzała teren i czyniła ostatnie przygotowania do tego o może spotkać nas podczas podróży do Hogwartu. Szkoły w której miałam uczyć się magii. To Shena będzie moją nauczycielka ma mnie nauczyć wszystkiego co pożyteczne. Opowiedziała mi też jak McGonagall wysłała ja po mnie. Hymm... jestem ważna, jestem im potrzebna, potrzebna do czego? A może nauka w Hogwarcie to tylko przykrywka, może czeka tam na mnie śmierć.No ze śmiercią tańczę co dnia, od kąd dowiedziałam się że jestem niezwykła.

Ostatni raz spojrzałam w strona Wzgórza Herosów. Polubiłam to miejsce, zostawiam tu tak wiele rzeczy, nie chce, muszę.Już zaczęłam tęsknić.

Zobaczyłam postać biegnącą w naszym kierunku, Jack biegł i krzyczał.Słyszałam tylko głos nie słowa. Zrobiło mi się żal.

-Już!-powiedziałam. 

Deportowałyśmy się.   

niedziela, 14 września 2014

Rozdział 25

 

 Dracolie 

Rozdział 25 "Przegryzki Nie mile widziane "

Bardzobym chciała powiedzieć że bitwa, była sprawiedliwa i zacięta. Ale nie doszło do nie.A wszystko za sprawą Sheny i oczywiście satyra który odegrał niezwykle kluczową rolą.Dziewczyny skuteczne odpierały ataki, nie atakowały herosów , tylko się broniły. Kiedy razem z Jackiem przedarliśmy się przez tłumy walczących, było widać że samą obroną dziewczyny zostałyby pokonane. Lisbeth niewytrzymała, a zaraz za nią Wera, zaczęły tłuc z całych sił wszystkich którzy wpadli im pod ręce. Wera wyciągnęła skądś topór i zaatakowała nim satyra ten wykonał unik i wpadł prosto pod zęby Lisbeth. Ugryzła go w rękę, co go nieźle osłabiło i powoli tracił siły do obrony.

-Aaaaaaaaa!-krzyczał.

-Stop!-krzyknęła Shena. Lisbeth zdjęła ząbki z satyra-ten opadł bezbronnie na ziemie.-Wera zatrzymała topór w powietrzu.

-Ekhhh.-Powiedziała Wera i rzuciła topór Shenie.

Złapała go i powiedziała.

-Kto wami przewodzi, muszę z nim pogadać.-Z tłumu wyłonił się Chejron. Powoli zbliżył się do Sheny i zaczęli rozmowę.

Rozmawiali a wszyscy patrzyli na nich , nikt nie zwracał uwagi na leżącego satyra. Zaczęłam biec, gdzieś za mną Jack krzyczał: Nie ! co ty robisz stój! Ale ja cały czas biegłam, nie wiadomo co mogłoby się stać gdyby nie.

-Nieeee!-rzuciłam się w stroną satyra. Bardzo wolno oddychał zrobił się siny.Zaczęłam rozglądać się nerwowo. Nie zauważyłam że wszyscy się na mnie gapią. Z tłumu wyłonił się Jack.

Wiedziałam już co zrobić. W rękach pojawiłam mi się woda, obmyłam nią ranę, a potem wlałam do jego ust.

Wstałam widząc że satyr zaczyna się ruszać. Rozejrzałam się , nie było więcej rannych. Podeszłam do Lisbeth.

-Ładnie to tak?!-zapytałam 

-Nie twoja sprawa, dziewucho.

-Moja -wskazałam na satyra który zaczął się podnosić i pocierając rękę.-jeśli podgryza się moich kumpli.

-Było mu powiedzieć żeby trzymał się z dala.

-A co by to dało, i tak byś zaatakowała.

-Dosyć.Lisbeth ona jest nasza.-Powiedziała Shena.

-Wasza, ja jestem swoja.-Shena zaśmiała się, po kolei przedstawiłam mi dziewczyny.

-Mamy, zadanie dostarczyć cię bezpiecznie,-podała mi kopertę.-do Hogwartu. Jak widać jesteś czarownicą.

-I herosem.-dodał Chejron.-Ale nie tylko...

                    

środa, 10 września 2014

Rozdział 24

 

 Dracolie

Rozdział 24 "Sprawdzenie terenu"

Tymczasem w Hogwarcie trwała Profesor McGonagall, Shena i obecny dyrektor Hogwartu Profesor Griffiths- człowiek ogarnięty wieczną zadumą, nieodłącznym lekiem uśmieszkiem i zawsze przestraszonymi oczami, jakby toś czyhał na jego życie.Griffiths był  starszym panem o srebrnych włosach.


-Sheno, nie możemy dłużej czekać.-powiedziała Minerwa

-Minerwo skoro dziewczyna, nie zjawiła się na uroczystości przydziału, oznacza to że nie jest zainteresowana , kształceniem się w Hogwarcie.-powiedział Griffiths.

-Ależ oczywiście że jest!-krzyknęła McGonagll.-Jak możesz tak mówić , a-aa WK, a potwory, demony i-inne takie. Przecież one ją zabiją, nie obchodzi cię to, jej życie!

-Szczerze powiedziawszy, nie.Co nam po jednej dziewczynie, po za tym zostałaby przyjęta tylko na jeden rok to i tak nie wiele da , Minerwo...

-Ekhemm, jestem za tym by Nicola została jak najszybciej przeniesiona tu do nas.-powiedziała Shena.

-Zgadzam się z tobą, Sheno. Jak najszybciej zgromadź dziewczyny,-powiedziała McGonagall.- wiecie co macie robić.

Potaknęła, i deportowała się.

-G-gdzie ją wysłałaś.-zapytał gniewnie dyrektor.

-Nie twoja sprawa, Grifftihs!-Powiedziała McGonagall. 

Wyszła teatralnie trzaskając drzwiami.

 

Shena tym czasem zebrała kilka dziewczyn ze swojego oddziału. 

Sonje,

 Were,

Alex

 i Lisbeth.

Z pełnym rynsztunkiem bojowym, rozmawiały, jakby omawiały strategie.

 Cała piątka teleportowała się. do Broadwey'u skąd miały się dostać do Obozu Herosów. 

 -Dobra dziewczyny, znacie plan? Obejdziemy Obóz.-powiedziała Shena.

-Nie możemy po prostu, wejść i jej zabrać?- Zapytała Lisbeth.

-Nie uda nam się tam wejść. Mamy przyprowadzić dziewczynę żywą. Ruszamy! Trzeba sprawdzić teren.


Jak powiedziała Shena ruszyły ulicami Broadwey , by znaleść mnie, i sprowadzić na nauki do Hogwartu.

Kiedy były już pod Wzgórzem Herosów zrobiły się czujniejsze i bardziej skupione.Gdy wdrapały się na szczyt, zaczęły obchód: Sonja i Lisbeth ruszyły w lewo -Sonja zagłębiła się dalej.-Alex i Wera miały sprawdzić prawo- ustaliły że to Alex zagłębi się w dalasze zakątki.

Shena monitorowała całą sytuacje w środku. 

Dziewczyny wróciły i złożyły raporty-w okolicy brak potworów itp.

-Dobrze , więc teraz...-wsłuchała się w krzyki z oddali.-Kryć się!-Ukryły się za drzewami.

Zza bariery ochronnej wybiegła grupka herosów, zaczęła sprawdzać teren.

-Tam są !-Krzyknął jeden po czym, reszta herosów wypłynęła zza bariery i ruszyła z mieczami i tarczami w rękach.Ruszyli prosto na dziewczyny.  


poniedziałek, 8 września 2014

Rozdział 23

 

 Dracolie

Rozdział 23 " Jak to bywa z ołówkami "

Opowiedziałam Jack'owi o dziewczynce otoczonej mgłą, z która rozmawiałam zanim przyszedł.To było niesamowite spotkanie , niezwykłe.Była trochę jak duch. Pojawiła się nie wiadomo skąd. Wyszła jakby z mgły? To było tajemnicze, ale nie ...straszne ! Nie bałam się jej. Wydał mi się przyjaźnie nastawiona. Taka miła i opiekuńcza , nie mogła być zła ?! Była trochę jak Sophie-taka słodziaśna malutka dziewczyneczka. właśnie Sophie !Co z Sophie ?Jack mówił coś o...

-Sophie-krzyknęłam nagle jak oparzona.

-Nickola, spokojnie Sophie jest...Twoi rodzice są...

-Gdzie ?

-No twoi rodzice...ukrywają się ... Szukają informacji żeby ci pomóc.A Sophie -westchnął.-nie mam pojęcia gdzie jest.

-Jak to ?!

-Spokojnie-powiedział Jack przestraszony.-Nie wiemy gdzie jest...wysłali ją w bezpieczne miejsce.

-Moja Sophie, gdzieś , taka mała, taka sama.

-Nicki, znajdziemy ją.


Wyszliśmy przejść się po obozie. To znaczy , ja wyszłam prze-skakać się po obozie.Przynajmniej dzień muszę chodzić o kulach. Obóz było to cudowne miejsce.Jack pokazywał mi to i owo mówił co gdzie i wszystko.Właśnie pokazywał mi domki...

-Jack, tak właściwie to ty jesteś synem...

-Demeter -Uśmiechnął się.-Wiem trochę to dziwne nie ?

-Nie wcale dlaczego?

-Zupełnie nie pasuje do Matki, ale jestem .

-Ale o przecież wspaniałe.-Spojrzał mi w oczy.

-O któż to się raczył pojawić.-krzyknął w stroną jakiegoś chłopaka.

-To głupek od Dionizosa , nienawidzimy się.-szepnął do mnie Jack.

-Hej Liam , jak tam ?

-Foster, znowu szukasz guza.-Właśnie , przecież Jack ma na nazwisko Foster, słyszałam je tylko kilka razy. Jack raczej się nim nie chwalił.

-Tak się składa że to ty zostałeś ostatnio publicznie upokorzony...-Jack urwał.

Liam warknął.

-Proszę proszę, księżniczka wstała.

-Tak, całkiem dobrze się spało.

-Nazywam się Liam Ali -powiedział w pełnym uśmiechu .-A ty księżniczko.

-Nicola i odpuść sobie Ali.-odpowiedział za mnie Jack.

 

Odeszliśmy obeszliśmy wszystkie domki i poszliśmy na plaże. Usiedliśmy na brzegu.

-Chcesz wiedzieć co się stało tam w lesie?

-O-oczywiście opowiadaj.

Tak więc Jack opowiedział mi wszystko: jak znaleźliśmy się w Obozie ...jak zostałam zraniona.

Powiedział że zaatakowałam sama siebie. Mój ostry ołówek "wyczuł " niebezpieczeństwo, zapewne przez strzałę Matta i sam mnie zaatakował. Jest on zarówno mieczem jak i łukiem. Wystarczy przekręcić długopis -złapać rękami  i oba końce w przeciwnym kierunku-wtedy staje się mieczem. Jeśli uniesiemy długopis poziomo i 3 palcami pociągniemy do siebie staje się łukiem .Więc dlaczego sam zaatakował ?

Wystrzelił strzałę która wbiła mi się w ramie a ostrze miecza przebiło mi udo na wylot. Kiedy się słucha boli a jak bolało wtedy...szczerze nie wiem. Bolało na początku a potem nic pustka.

Jack zdarzył skończyć, kiedy usłyszeliśmy.

-Na pozycje! Bronić Obozu! Herosi do boroooni!! 





czwartek, 4 września 2014

Rozdział 22

 

 Dracolie

Rozdział 22 "Czarna mgła"

Jeśli chcecie wiedzieć co wydarzyło się w Obozie to wam powiem. Najgorsze jest w tym to że ie pamiętam co się działo przez większość czasu byłam nieobecna. Nie że nie obecna na Obozie, nieobecna w sensie że nieprzytomna. Kiedy się budziłam widziałam nad głową tłumy gapiów, udało mi się nawet raz czy 2 odezwać.

Za pierwszym razem wyszło coś w stylu: eee, auuu, zzsss, eee-tak wyszło miało być : co ja tu robię. Zaraz po tym dałam sobie spokój z gadaniem i zemdlałam.


Kiedy już dobrze się obudziłam i byłam jako tako świadoma zobaczyłam dziewczynkę mogła mieć 12 lat. Była mała i drobna, miała krótkie czarne włosy i czarno złote oczka. Była bardzo słodka.

Siedziała obok mnie z rękami na kolanach, na krzesełku.

Była zamglona, cała otaczała ją mgła ciemna puszysta mgła.  I jak by się bała, była smutna.


Spróbowałam się podnieść.

-Leż spokojnie-powiedziała słodkim miękkim lekko zatroskanym głosem.-Nic ci nie będzie.

-Kim...?

-To nie istotne.

-Jak...?

-Ja zawsze tu byłam.

- Tu...?

-Zawsze z tobą-uśmiechnęła się.-Mimo że mnie nie widziałaś.

kiedy to powiedziała uświadomiłam sobie że już ją widziałam. Kiedyś dawno temu, byłam wtedy...alebo nie to nie jest opowieść na teraz.

-Widziałam cię...ty ...

-Tak. Musiałam.

Uśmiechnęłam się. Bardzo miło mi się z nią gadało.

Usłyszałyśmy jakieś szmery.

-Musze znikać- machnęła ręką i mgła zrobiła się gęstsza i ciemniejsza, kiedy znikła dziewczynki już nie było.


Do pokoju wszedł jakiś...satry ?!Ale zaraz za nim Jack. Rozmawiali, szybko skończyli kiedy zobaczyli że jestem przytomna.

-Nicola.-ucieszyła się Jack, w pełnej euforii podbiegł do łóżka na którym leżałam.Usiadł na krześle owej dziewczynki. -Jak się czujesz ? Co ? 

-Jack.-też się ucieszyłam na jego widok, chciałam się podnieść i objąć Jack, ale lewa noga mi ciążyła i żeby było sprawiedliwie prawe ramie odmówiło posłuszeństwa.Wyszło z tego tyle że przewróciłam się i gdyby nie kolana Jack na których wylądowałam, spadłabym z łóżka.

-Ty zawsze umiesz mnie przywitać!

-Ekhemm...Pomożesz wstać.




wtorek, 2 września 2014

Uwaga !

 

Ogłoszenie !

W rozdziale 21 pojawiła się nowa bohaterka. Ma na imię Shena. Początek historii Sheny znajduję się na tym blogu.  




Rozdział 21

 Dracolie

Rozdział 21 "Shena z płomieni"

Listy zostały rozesłane, wszystkie z wyjątkiem jednego. List napisany na pergaminie, leżał przyciśnięty do biurka, mokry od nadmiaru atramentu. McGonagall wypatrywała się w kartkę.W końcu podpisała się.



Droga Sheno.


Zwracam się do ciebie z prośbą o pomoc. Pomyślałam że ktoś taki jak ty będzie odpowiednim i najlepszym nauczycielem. Pragnę byś uczyła jedną z naszych uczennic, jest ona bardzo potężna. Obawiam się że podstawowa wiedza którą zyskałaby w Hogwarcie nie wystarczyłaby żeby kontrolowała moce nie wspominając już o używaniu ich. Dziewczynka została przyjęta na 7 rok w Hogwarcie. Udzielę ci osobiście resztę informacji.


Minerwa McGonagall 


 Włożyła list w kopertę i podała sowie, ta pośpiesznie wyleciała przez okno.

 

Tym czasem Norah radośnie rozmawiała z dziewczynami  z Ravenclawu.Norah była miła umiała dogadać się z każdym, i każdy umiał dogadać się z nią. Była znana i ceniona w szkole, chętna do pomocy. Nie przejmowała się za nas to: wyglądem, nauką, popularnością u takimi tam innymi. prawdę mówiąc nie przejmowała się za nad to "wszystkim".

Wysoka, chuda, blondynka, średniej urody, choć nie jednemu chłopakowi się podobała. Była po prostu sobą, dla niej liczyła się chwila. 

 

Właśnie rozmawiały o zaklęciach które musiały opanować, kiedy do ich rozmowy dołączyła się Allure.

-Tak,-mówiła jedna z dziewczyn Ravenclaw'u.-ja jeszcze nie do końca umiem...

-Cześć dziewczyny o czym rozmawiacie ?-Zapytała Allure.

-Eeee Allure...my.. no o zaklęciach...a ty... czego byś chciała ?-Zapytała druga.

-Ja? A nic, tak tylko przyszłam pogadać.

-Aa to fajnie, wiesz co my już musimy iść, pa Norah.-Powiedziała 3 krukonka po czym wszystkie ruszyły zwartą grupą przez korytarz.

 -Allure?-Powiedziała Nore

-Słucham ?

-Czego ty chcesz, powiedziałam już...

-Poczekaj-przerwała jej Allure-mam sprawę do załatwienia.-Powiedziała Allure. Zaczęła szeptać coś Nore do uch.

-Aaaa -Powiedziała zadowolonym głosem Nore.-Jak tak to chętnie.

-No to dobra.

-Akcję "poznać nieznane" czas zacząć.

 

Minerwa siedziała w gabinecie zniecierpliwiona.Wstawała patrzyła przez okno, to znów siadała, truchtała po pokoju w tą i nazad, nie wiedziała co ma zrobić. Czekała już od godziny, cały czas w pełnym napięciu.

 

Minęła następna godzina. McGonagall  już miał dosyć czekanie. Chwilę później przez okno wleciała sowa. Zrzuciła list na biurko i odleciała do sowiarni. Profesorka pośpiesznie otworzyła list i przeczytała. 

Kartka zawierała bardzo znaczące, głębokiej treści.Wyjaśniającej wszelkie wątpliwości.


Co????????????????? 


Shena


Po chwili z kominka wyskoczyły zielone płomienie łącząc się w całość przedstawiającą postać jakże wkurzonej Sheny.

-Co ?Ja ma uczyć jakąś dziewczynę? 

-Owszem, proszę cię..

-O nie nie nie,-przerwała jej Shena.- nie będę uczyła tej jak jej tam...?

-Nicola, ma na imię Nicola.

-Nicola, nie będę uczyła Nicoli.A po za tym Minerwo czemu tak oficjalnie?

-Sheno, potrzebuję twojej pomocy, znam cię już dobrych prę lat i uważam że jesteś odpowiednia osoba do uczenia Nicoli. Nie mamy za wiele informacji dotyczących Nicoli.Ona jest trochę podobna do ciebie.

-No, a nawet jeśli bym została ja uczyć?

- Myślę że gdybyś trochę nad nią popracowała ujawniłaby nie jeden sekret.

-Dobra, ale tylko ją .

-Sheno- McGonagall uśmiechnęła się.-Dziękuje, no a teraz myślę że możemy to uczcić i pogadać przy okazji.   




poniedziałek, 1 września 2014

Rozdział 20

 

 Dracolie

Rozdział 20 "Myśli Allure "

Allure Hall. Allure nie była taką osobą, która by przestraszyła się profesorki. Nie zamierzała zaprzestać swoich działań, reakcja nauczycielki upewniła ją tylko że to "coś" musi być albo bardzo niebezpieczne, albo bardzo potężne albo, no po prostu bardzo, bardzo fajne. Musiała się dowiedzieć czym to "coś " jest, lub kim jest? Przez całą drogę do dormitorium Hufflepuff'u rozmyślała nad tym co usłyszała, czego jeszcze musi się dowiedzieć, i jak się ma dowiedzieć?Szła z tymi myślami i doszła, doszła do dormitorium w którym spotkała swoją przyjaciółkę  Nore Begum.

 

-Mówiłam ci że to jest coś grubszego.

-No ta ale nie chce mi się wierzyć, żeby no wiesz...

-Ekhh Norah.

-Co ? Co niby ja

-Nic,właśnie Nic ty jesteś Nic.

-Ohhh -warknęła.-Ach tak, no to...-powiedziała Norah po czym wstała z fotela w którym siedziała i ruszyła w stronę wyjścia.

-G-gdzie ty idziesz?

-Z dala od ciebie.-Norah chciała odegrać się na Allure i pokazać jej że kroku bez niej nie umie zrobić.

-Co ty Norah?!

-Ja! Idę do dziewczyn z Ravenclaw'u. Bardziej je lubię niż ciebie.

-Norah ja...

-Paa !-Powiedziała Norah. Jak powiedziała tak zrobiła. Mówiła prawdę, myliła się tylko w jednym. Lubiła Allure. Lubiły się obie, żyć bez siebie nie mogły.


Profesor McGonagll pisała tym czasem list w którym pisała o wczorajszym spotkaniu z Allure Hall oraz dzieliła się swoimi przemyśleniami związanymi z Nicolą. List był skierowany do Lessa. Opowiadałam już o Less'ie, chodzi o wysokiego blondyna, elfa, zawsze wpada na niesamowite pomysły w samym środku niczego, przysłowiowego bagna.Kojarzycie gościa?To dobrze.

McGonagall była lekko roztargniona, nie dawała jednak poznać tego po sobie w dużej mierze.  

Na biurku McGonagall nie leżał tylko dany list. leżało ich kilka o podobnej treści.

Leżał tam tez list który był inny niż wszystkie, niby ten sam pergamin, ten sam atrament i pióro. Lecz był on inny.