Rozdział 39
Dracolie
Rozdział 39 " Po co zamartwiać się na przyszłość"
Powiem szczerze, przeraziły mnie te opowieści o żywiołach i ich Panach. To okrutne.Ty jesteś wybrana, wyjątkowa a jakiś:plastikowy, zarozumiały żywiołek z rozdętym ego, NIE DOŚĆ że pakuje się w Ciebie, z buciorami, TO JESZCZE się rządzi, a jak mu się nie spodobasz, a przecież siebie sobie nie wybrałaś, to cie weźmie i zabije z czystej wredności. Bogu ducha winny człowiek, jak się żywiołowi nie spodobał o trudno. Moim komentarz do tej sytuacji : "Każda potwora znajdzie swojego amatora"... i na odwrót. TAK jak jest, JEST DOBRZE.
Z drugiej strony ciekawe jakie to uczucia: Zostać wybranym, doznać wstąpienia mocy, być Panem żywiołu, odrzucenie przez moc a śmierć, spowodowana przez przez żywioł, to chyba zwykła śmierć coś jak "Umyślnie spowodowany przypadek" To skomplikowane.
Matt opowiadało tym wszystkim tak jakby to przeżył, jakby ta sprawa dotyczyła jego, jego znajomych, rodzinę. Jakby to była sprawa bieżąca, dotycząca także jego.
Pytałam go jak to jest w WK i dlaczego do nich dołączył.
-Wiesz, to nie jest tak że ja tego chciałem.-powiedział Matt'e nieobecnym głosem.
-Wiec po co?
-Jestem zwiadom. Ktoś musiał.
-Musiał? Nikt ci nie kazał.
-Nicki a ty? Przecie masz 16 lat.-Powiedział Matt. To było trochę naciągane. Mam 15 lat, jestem z końca roku, ale jeszcze kilka miesięcy...
-Taa, i co z tego...-I co z tego... Ale zrozumiałam o co chodziło. Heros i co jeszcze? Jakiś związek z magią zapewne, bo niby jak trafiłam do Hogwartu ? Zostałam późno uznana. Potwory, WK dawno by mnie wytropiło. Ale tak się nie stało, wszyscy wiedzieli, chronili mnie jak tylko mogli.Pierwsze pytanie jakie przyszło mi do głowy.-Kto jest jeszcze nadprzyrodzony?
-Co ?-roześmiał się.-Domyśliłaś się ? No tak, dziwne że dopiero teraz o tym pomyślałaś?!
-No mów wreszcie, no kto?
-Hymm, Sophie, ale o tym pewnie wiesz. Zyskała dar. Jak my wszyscy.
-Dar ? I którzy wszyscy?
-Dar-moc którą pozyskujesz w skutek nieprzewidzianych, niespotykanych działań, które wpływają na twoją dusze i zmieniają przeznaczenie.-wygłosił te definicje jakby specjalnie wyszukał ją w słowniku z myślą o tej chwili.
-Dziękuje panie mądry. Kto jeszcze?
-Twoi rodzice umieją...yy no..."widzieć przez Mgłę" Czy jak to tam ... no wiesz o co chodzi.Nie znam się.
-Jeszcze się nauczysz spokojnie.A ty, Tina,Kate? Wy też?
-No yy co do Kate to nie jestem pewny, nie wiem. A my z Tiną...hyyy...Tina jest...Nie ma potrzeby teraz tego opowiadać-powiedział to takim tonem że nie chciałam dalej tego ciągnąc. Wspomnienie Tiny zaniepokoiło go, musieli by rozłączeni na długo. Oni byli wszędzie razem.Nie rozłączali się na długo, nie mogli wytrzyma bez siebie. Prawda że się kłócili, ale bardzo się kochali.Byli jak bliźniacy, nie raz zastanawiałam się jak Tina przeżyła swój pierwszy rok bez Matt'a.
-Jak długo się nie widzieliście?
-Od spotkania na placyku.Nie mam z nią kontaktu, ani z rodzicami.Nie wiem czy są zdrowi, chorzy czy żyją czy nie. Nie mogę się z nimi kontaktować, jeszcze bym na nich coś ściągnął.-Był strasznie smutny, wiedział że wszystko się może zdarzyć, jeśli WK dowie się że przychodzi tu do mnie może mieć kłopoty a jednak.-Musze cie chronić, jeśli stracę i kontakt z tobą...-urwał.On wiedział że szykuje się coś złego.Wszyscy mogą zginać chciałby mieć wszystkich przy sobie, obronić wszystkich...szkoda że nie mógł.Przypuszczam że gadał z rodziną, z kumplami, ostatni raz tamtego dnia w którym się spotkaliśmy. Widział mnie i Jacka wtedy w lesie... jego liścik, ostatnie słowa do nas. Mógł myślę wtedy wiele. Mógł myśleć e widzi nas ostatni raz. Litai mogły nas wykończyć , albo ktoś zabić jego. Nie miał nikogo z kim mógł pogada, a teraz jestem tu ja. Nie zamierzał zmarnować tej okazji.
-Matt'e nie przejmuj się tak tym.-podeszłam i uścisnęłam go.-Będziesz miał czas się zamartwiać się potem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz