Rozdział 37
Dracolie
Rozdział 37 "Przydział dokonany"
Griffiths powiedział kilka słów, miedzy innymi to jakie zło mogę sprowadzi w mury tej szkoły.Jak jestem niebezpieczna, przestrzegał przed...jak on to powiedział "Czar jej z oczu patrzy.Stać się wrogim, można w jednej chwili. Potrzebujemy czasu, by zdominować strach i zło. Nie mając złych zamiarów, podpowiadają by czynić co im na rękę. Bójmy się, strach jest jasności cieniem. Niech nas napędza, niech pcha do...dołu. Pamiętajcie by po drodze nie zgubić ducha." Nie mam mu tego za złe, słowa te mają jakąś mądrość. Mówił to tak jakby błagało przebaczenie , prosi o pomoc. W połowie swojego przemówienia zobaczyłam e mała samotna ła spływała pośpiesznie po jego policzku. Zastanawiałam si kim jest ten człowiek. Pogardza mną a jednak bardzo boi si mnie. Lęka się mnie trochę jakby bał się o błędy. Moje ? Czy jego ? O co tu chodzi : Pamiętajcie ona jest nieobliczalna, przyjmijcie ją z należnym szacunkiem i miło. Wasza koleżanka szybko si z wami zaprzyjaźni. ? Dziwny jest ale może to tylko trema. Zdarza się.
McGonnagal zabrała głos. Postanowiła powiedzieć kilka słów o mnie. Pomyślałam posłucham. Nie wiedziała co powiedzie , postanowiła odda mi głos. Ha ha ha .Ciekawe co ja mam im powiedzieć.
-Eee...Siema jestem Nicola i nie wiem co powiedzieć. Może ktoś ma jakieś pytania? Było by łatwiej. -Co ja miałam im powiedzieć.
-Może powiedz jak masz na nazwisko?-zapytał ktoś z głębi sali.
Ekhhhh wkurza mnie to.Nie jestem przyzwyczajona do swojego nazwiska. Rodzice mówili że nie trzeba chwalić się nazwiskiem. Raczej nie używałam nazwiska. Przypomniało mi się. Dopiero teraz. Przypomniało, że jak byłam mała to rodzice coś mi mówili.Pamiętam, że ludzie będą się bali go i że kiedyś sprowadzi noc. Nie rozumiem tego nadal, może kiedyś...
Uśmiechnęłam się drwiąco. Matt stał obok, ledwo stłumił śmiech.
-Moje nazwisko...Lomeli. Jak się podoba?
Wszystkim szczęki opadły, z oczu patrzył im strach.
Nauczyciele i uczniowie zaczeli kręcić się niespokojnie.Shena lekko się uśmiechnęła.
Teraz to i ja nie mogłam opanował śmiechu. Super!
-Może, przejdziemy dalej-powiedział Profesor McGonnagal.
Przystawili stołek a profesorka wzięła tiar przydziału.Siadłam i nałożyła mi tiarę. Długo mruczała i zastanawiała się.
-Nicola, Nicola Lomeli. Hymm. Ludzie będą się ciebie bali.-powiedziała tiara"będą się ciebie bali". Jak bym sama o tym nie wiedziała. Hej tiaro! Miała mnie przydzielić, a nie obgadywać fakty . Ekhh te tiary. -Ha! Masz w dusz, ciemność.Odwaga, taak.Mądrość i jeszcze... niesamowite. Filiae quattuor .Slytherin !-kolejna fala zdumienia.
Dali mi odpowiednie szaty, Matt został honorowym członkiem Slytherinu. W każdej wolnej chwili miał odwiedza mnie informować i ćwiczyć. Poszłam do reszty mojego domu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz