Rozdział 11
Dracolie
Rozdział 11 "Odprowadziny "
Jack odprowadził mnie do samego domu, przez całą drogą zachowywał się dziwnie. Normalne "odprowadziny" Jacka wyglądają tak że: trzyma się obok, opowiada historie z których można narobić w gacie i nabawić się bólu brzucha ze śmiechu. A dziś wyglądało to sporo odwrotnie: szedł lekko za mną, mało się odzywał, był czuły na każdy dźwięk i co kawałek kazał mi przyspieszać.Wspominał też że jest zły dzień że powinnam nie wychodzić z domu a on powinien czekać ze mną.
-Czekać na co niby?-Zapytałam
-Na...oj tam nie ważne, na coś.
-Aha, yy wiesz sama poczekam aż to "coś" coś tam zrobi.
-No będziesz musiała.Mam jeszcze coś do zrobienia.
-Mam rozumieć że musisz zrobić to "coś" zanim do mnie wpadnie tak ?
-Nie, nie ma z czego żartować.
-To znaczy ze nie robisz "cośa" ?
-Nicki !
-Ha ha ha, no spoko. Jack ?
-No, no słucham ?
-Czy ty powiedziałeś do mnie Nicki?
-Emm, tak a co coś źle z tym?
-Nie, ale pierwszy raz tak ktoś do mnie powiedział.
-Nicki?
-Co ?
-Już drugi.
Zaczęliśmy się śmiać.
Do końca dnia widziałam jeszcze kilka razy białe duchy. Z jednym próbowałam rozmawiać. Wyobraźcie sobie człowieka która biega po całym domu próbując zabić muchę. W miejsce muchy wstawcie białego ducha albo jakiś cień, wymarzcie jeszcze kwestię o zabiciu. Zostaje człowiek brykający po całym domu próbujący złapać cień. I macie obraz tego co robiłam przez około 10 minut. W końcu dałam sobie spokój z łapaniem wypranego ducha. Zadzwoniłam do Kate, opowiedziałam jej o spotkaniu, a gdy zapytała co robię powiedziałam że chcę wyjść do lasu na spacer. Oczywiście chciała pójść ze mną. Nic jej nie powiedziałam o duchach, ptakach i krzakach, uznałaby że wariuje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz