piątek, 16 stycznia 2015

Rozdział 59

 

 Dracolie

 Rozdział 59 " Wracam do znajomych"

Chejron zaprowadził mnie do pomieszczenie w którym na środku stał duży stół pingpongowy.Nie byłam w tej cześć Wielkiego Domu. Nie można było mi się tu zagłębiać, ale za to poznałam prawie każdy zakątek na terenie Obozu. Jeśli istniała jakaś ciekawa cześć obozu to na pewno ją znam albo poznam.Gdybyście spotkali mnie w przyszłości w Obozie, i chcieli poznać jego sekrety poproście ładnie to możee...

W każdym razie, w okół stołu stało o wiele za dużo krzeseł. A dokładnie 17.

Centaur niechał swoim wózkiem i zajął puste miejsce na przedzie stołu, zastawionego różnymi przekąskami.

-Najpierw...chciałbym porozmawia z wami.-powiedział spokojnie Chejron.

Rozejrzałam się. W okół siedzieli sami przyjaciele. Po lewej stronie opiekuna obozu, 3 krzesła były zajęte.

Jack Foster, Kate Adler i Tina Luckero.

Ahh Tina... gdy tylko na nią spojrzałam pomyślałam o Matt'im, leży teraz na łóżku, zapewne nieprzytomny. Cały zbolały, zimny i nieruchomy, na ciele liczne rany i otarcia. Lekko siny na twarzy. Tych dwóch satyrów opatrzyło go jak należy, i nie potrzebna była pomoc dzieci Apollina.

Poczułam nagły, i niespodziewany, rwący ból w reku. Rana daje o sobie znać. A może i mną muszą się zając obozowicze z domku 7...

Tina miała dość niewyraźny wyraz twarzy. Jeszcze nie widziała brata, nie wie o wszystkim, jeszcze nie jest na mnie zła. Pewnie myśli, czy on też tu przybędzie, a może spodziewała się go razem ze mną...?

Kate była po trochu wszystkim zafascynowana a po trochu zaniepokojona. Oglądała uważnie każdą ścianę.Jej blond włosy, nadal były lekko pocieniowane a końcówki zrobiły się w małym stopniu rude. Farbowała się? Nie raczej nie. Wpadła mi do głowy śmieszne myśl, której nie powiedziałabym Adler, a dokładniej : że zmienia futro na jesień. Gdybym jej powiedziała że jest ruda, zdenerwowałaby się na mnie. Nie lubiła rudego, chociaż na taki właśnie kolor mieniły się jej włosy w zimnym świetle żarówek. Może ktoś uznałby to za dziwne, że włosy mienią się pomarańczem w zimnym świetle, ale tak właśnie było. Nic na to nie mogła poradzić.

Jack nie miał na sobie żadnych oznak zaatakowanie przez rozwścieczoną obozowiczkę, a wiec uznałam że już wyleczył się z obdrapań które mu zrobiłam, nie chcący oczywiście. Wtedy podczas napadu złości.

 

Siadłam po drugiej stronie centaura, obok mnie Zack, który dziwnie patrzył na Tinę. 

Przywitałam sie z kumplami. Chwila na rozmowę. Musiałam wypyta o wszystko. 

-A teraz, zanim zwołamy naradę, powiedzcie jej o wszystkim.-Powiedział Chejron, ponuro zwracając się do Tiny, Jacka i Kate.

Uśmiech spełzł z mojej twarzy, to nie zapowiada nic dobrego...               

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz