Rozdział 65
Dracolie
Rozdział 65 "Szybciej niż poczta"
Myślałam o tym zwierzaczku. Szłam tą samą drogą którą prowadził mnie owy potworek. Wpatrywałam sie w maskę. Co sie stanie kiedy ją założę? Kto wie.Może lepiej nie eksperymentować.Pokaże ją Chejronowi.Ale najpierw muszę wyjść z lasu.Czasami wydawało mi sie że to jedno z ciekawszych miejsc.
Jest tu tyle nowych nieznanych rzeczy. W Hogwarcie często śniłam o tym miejscu.
Hogwart, przyjazne mury. W Obozie spędziłam kilka chwil ale już tęsknie za szkołą.Mogłabym być w dwóch miejscach na raz.
Jessbell, Anneliese i nawet Blair. Kumpele ze Slytherinu.Lekcje. Niektórzy mi zazdrościli. Odpowiadałam i że nie ma czego. Nie miałam zadawanych prac domowych. Miałam samą praktykę.Zajęcia trwały około 3 i pół godziny. Codziennie te same. Ale codziennie nowe rzeczy. Na Transmutacji, w kółko ćwiczyłam przemiany, raz latałam a raz doskonaliłam zmiany w panterę. Im więcej ćwiczyłam tym pantera rosła.Potem chwilka odpoczynku i biegłam na Obronę przed czarną magią, chyba domyślacie sie co na nich ćwiczyłam.Ale miałam tam jedyny zakaz, nie mogłam wzywać wody. Kiedyś zostałam trochę dłużej w sali. Sprawdziłam czy nikogo nie ma w pobliżu i zaczęłam trening.Miałam tylko 10 min. do kolejnych zajęć ale nie zważałam na to.Wezwałam wodę. Z różdżki wypłynęła krystalicznie, kryształowa woda. W zwolnionym tempie. Mały strumyczek krążył po sali, oplatając mi ręce i inne przedmioty w sali.Po chwili strumień zbliżył sie do mnie i kiwnął końcem jak wąż głową. Wpełzł po ramionach i nagle zniknął. Pomyślałam że jeśli zniknął to znak że nie jestem wystarczająco dobra. Skupiłam sie. Odłożyłam różdżkę na ławkę obok.
Złożyłam lekko palce, zbliżyłam do głowy, przez głowę przemknęło mi milion obrazów.Płynnym ruchem wyprostowałam ręce.Ugięłam w nadgarstku i poderwałam w górę prawą rękę.
Pomyślałam że byłam głupia myśląc że potrafię to zrobić, ale udało sie.
Zacisnęłam mocniej palce.
Trzymałam w dłoni pistolet. Utworzony z wody.Dlatego nie pozwalali mi używać wodnych czarów w szkole. Nauczyciele podejrzewali że tu umiem. Od tamtej pory nie próbowałam tego ponownie.
Szłam dalej.Ciekawe czy narada już sie skończyła? Las ciągnął sie chyba kilometrami, chociaż byłam pewna że uprzednio nie szłam tak długo.
Usłyszałam napinaną cięciwę.
-Co tu robisz Willow?
Odwróciła sie i zobaczyłam Katie Gardner. Grupową czwórki. Była troszkę niższa ode mnie.Ciemne brązowe włosy były krótkie, z tyłu podpięte opadały lekko na bok.Obozowa koszulka była czysta, nie miała nawet jednej skazy, do pasa miałam przypiętą różową, małą torebkę, którą zawsze nosiła ze sobą. Trzymała tam zioła, kwiatki i inne rzeczy które uznawała za przydatne.
-Dlaczego tak często mylą mnie z Willow?-Katie opuściła łuk.
-Nicola! Znalazłam cie.
-To zginęłam?-zapytałam uśmiechając sie.
-Nie ma cie od dwóch dni. Myśleliśmy że zostałaś porwana.
-Co? Ile ?-Nie mogłam uwierzyć w jej słowa.Dwa dni...to by znaczyło że narada skończyła sie wczoraj...jedna zagadka z głowy.No ale pójść do lasu na chwile i zginąć na dwa dni. Mogły minąć 2 godziny ale dwa dni.-Musimy szybko wracać.

Wybiegłyśmy z lasu.
-Gdzie Chejron?-zapytałam pośpiesznie.
-Na polu truskawek. Biegnij.Ja powiem że sie znalazłaś.
Jak mi radziła, tak zrobiłam. Biegłam, a dokładniej zmieniłam baterie na alkaliczne i włączyłam turbo. Pędziłam najszybciej jak umiem. A szybkość to coś w czym jestem dobra.
Nagle coś uderzyło mi w twarz. Zatrzymałam sie i wzięłam do rąk kartkę. Lekko pogniecioną ale nadal białą a nawet trochę złotawą.
Nicki.
Przygotuj pacjenta.Zaraz będę.Plany są dobrze zasunięte.
J.KW.C.K.L. Shena Corvin Cullen Black Angelo |
I parafka.Dla której kartka była za mała. Ostatnie prosta była przeciągnięta przez całą powierzchnie.Charakter pisma był ładny nawet można powiedzieć że ozdobny. Ale chyba pisany na kolanie w pośpiechu.
Skora kartkę przywiał wiatr pomyślałam czemu nie.Podeszłam do jakiegoś obozowicza i pożyczyłam długopis. Szybko odpisałam.
Shena.
Co znaczą te literki?!
Nicki
Zgniotłam papier i rzuciłam przed siebie.
Dwa metry dalej coś, poruszyło sie z prędkością światła.
-Nie musiałaś.-Odpowiedziała uśmiechnięta Shena. Z listem w reku.
Nie było czasu na pytanie. Pobiegłyśmy dalej. Musze wyjaśnić parę niejasnych spraw.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz