piątek, 3 lipca 2015

Rozdział 79

 

Dracolie

Rozdział  79 "Lubiana przez wejście"

W tym życiu nic nie jet normalne, wiec czemu wciąż sie dziwie?Nie oczekiwałam normalności. Wtedy wiedziałam już że nie zaznam spokoju po wieki.Zapytacie może czy teraz lata po tym ... jestem zaskoczona?

Tak! Wciąż i wciąż!

Chłopcy zaprowadzili nie do wielkiej czarnej groty, wykutej w skale,  za plecami miałam normalną ścianę korytarza bunkra 9, a przede mną ziały mrokiem, czarne skały. Wielka jaskinia a bardziej do niej wejście , Okrągłe ściany,sufit a nawet podłoga i wszystko czarne i gdzieniegdzie szare.

-Dalej nie możemy iść.Tu jest wyjście,-powiedział Leo. Chyba spostrzegł że gapie sie nieprzytomnie do okoła.-Te wielkie drzwi, prowadzą prosto do lasu -Wskazał na czarną skałę.

Doznałam krótkotrwałego szoku, przed wejściem w SKAŁĘ? Leo położył mi rękę na plecach i musiał mocno popchnąć ponieważ stałam jak osłupiała.

-Kieruj sie prosto a za jakieś 20 minut dotrzesz nad małe jeziorko.-dodał Nico i ku mojemu zdziwieniu złapał za coś niewidzialnego jakby klamkę z niebywałą zręcznością, jakby ją widział.Otworzył wielką skałę jak drzwi. Nico wyszedł przez nie i zaczął wspinać sie na jedno z drzew, które rosło obok otworu.

Leo odciągnął mnie na bok, sprawdził czy nikt nie podsłuchiwał, choć w jaskini byliśmy sami.

-To jest list, który przyniosła ta sowa. A to kartka którą powinnaś przeczytać. Twoje wyniki nie są jednoznaczne, musisz szybko wracać, wszystko ci wyjaśnię później. Musisz już iść.Naprawdę świetne masz oczy!

Bardzo niepewnym krokiem wyszłam na zewnątrz.

Rósł tam zwykły las taki jak przed bunkrem.

Leo chwycił mnie za rękę, otworzył usta jakby chciał coś powiedzieć, lecz żadne słowo nie wypłynęło z jego ust.

Usłyszałam trzask zaraz potem Nico zeskoczył z drzewa.

Odwróciłam sie z powrotem w stronę Leo który wciąż trzymał moją dłoń.

Dziwnym trafem w tamtym miejscu nie stał już Leo. Ani też ie trzymał mojej dłoni. Drzwi były zamknięte choć nie słyszałam jak sie zamykały. O,  właśnie z tej strony było widać drzwi. Tak były takie jak je opisywał syn Hefajstosa, wielkie masywne drewniane, drzwi?

to wszystko było dość dziwaczne, nawet jak na moje standardy.


I nagle zorientowałam sie że moje reka jest jakby przyklejona do tych drzwi?!

Przyklejona wierzchem dłoni, do DRZWI!


Nico jeszcze tego nie zauważył.Pociągnęłam mocno.Poczułam lekki ból, jakbym naprawdę była przyklejona do tych drzwi.

Skupiłam sie, zamroziłam drewno w okół dłoni.Drugą ręką wykonałam kilka ruchów, żeby pobrać wodę z ziemi. Nauki w Hogwarcie nie poszły na marne, szkoda że magii wody musiałam nauczyć sie sama.

Przywołałam wodę, zamroziłam i stworzyłam lodowe ostrze wielkości sztyletu.

Oczy zalśniły mi na czarno i niebiesko, jarząc sie nie naturalnie.


Chwila zastanowienia bawić sie w wycinanie drewna dookoła reki, czy może jednak...

 

 Wbiłam w drewno lodowe ostrze tuż nad dłonią. Powoli, w wielkim skupieni i wysiłkiem udało mi sie przeciąć kilka centymetrów, bardzo krzywej i połamanej linii w drzwiach,  chciałam tylko odkleić rękę. Ale to później, wtedy myślałam że ud mi sie wyciąć kawał tego drewna, by móc odejść a resztę załatwić później.

-Nicola, co robisz?-Nico zaczął sie wykręcać,żeby zobaczyć co robię.

 

Skorzystałam z drugiej opcji. 

Lodowe ostrze zaczęło topnieć,odwróciłam sie by sprawdzić co robi Nico.

Po prostu stał, złapał sie rekami z żebra ledwo powstrzymując śmiech. 

Rozchyliłam palce zginając, serdeczny (to ten przed ostatni )wskazującym przejechałam lekko po, fragmencie drzwi, który został zmoczony przez roztapiający sie sztylet.

 

Na drewnie zaczęło sie coś pojawiać, ni to szron, ni lód. Małe śnieżynki, zaczęły tańczyć i majestatycznie układać sie w coraz to rozleglejsze kompozycje, aż zalały cały zmoczony obszar. 

Potem, nasiliły sie, zrobiły sie zimniejsze i mniej ozdobne. Drewno zamarzło.

Szarpnęłam ręką, nic. Zaparłam sie kolanem i spróbowałam znowu, drugie niepowodzenie. 

Bawic sie znowu w wycinanie kształtów?

!

Kopnełam w drzwi, jednocześnie ciągnąc rękę.

Efekt był takie że w zwieńczeniu wejście, czyli w drzwiach, pojawiła sie dziura.Nabrałam powietrza i dumchnełam w drzwi lekko. Błyskawicznie całe pokryły sie grubym lodem. Do wierzchu dłoni i palców, wciąż przylegały kawałki drewna.


Uniosłam głowę lekko do góry, uśmiechnęłam sie i  odeszłam od drzwi. Zatrzymałam sie na chwile koło Nico.

-No wiec w którą stronę to jeziorko?

Nico wybuchł śmiechem.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Teraz możecie, być na mnie wciekli. Wiem obiecywałam systematyczność.

Niestety nie umiałam(przez długi czas) napisać tego rozdziału. 

tym razem niczego nie obiecuje. Będę starała sie pisać. Czasami będą zdarzały sie takie momenty, jak ten, ale uwierzcie mi chcę pisać i dzielić z wami historie Nicki. Jeśli coś tak złego jak ostatnio sie powtórzy, proszę...możecie do mnie pisać.Tu w komentarzach (choć wiem że niektórzy ludzie sie boją, (można pisać anonimowo ))lub na mojego maila.Jest on podany na blogu, ale podam go i w tym poście. 

Za długa i za nudna przemowa, Oliwia! 

Jeśli jest tam jeszcze ktoś, kogo nadal interesuje nasza Społeczność (bo chyba tak to nazwać, jeśli ktoś wymyśli lepszą nazwę, spoko podawac).To dzięki i mobilizujcie mnie trochę.Uwierzcie każdy komentarz każde wyświetlenie,cieszy i to nawet bardzo.  Dzięki i pa czekajcie na rozdział.

oliwiakrzeminska555@gmail.com

3 komentarze: