Rozdział 73
Dracolie
Rozdział 73 " W pełnej okazałości"
Czy życie można zniszczyć w jednej chwili ? Wygląda na to ze tak.
Ogień...Pali sie. Widze.
To nie możliwe. Zatracić wszystko w jednej chwili. Moj los był ustalony od samego początku. Od początku w którym zaczęłam mutować.Zwykła ewolucja. Mój organizm objął zmiany by utrzymać mnie przy życiu.
Myślałam że to trwało krócej.
Tyle czasu.
Krzyk. Ból.Stres. Decyzje...decyzje.
Jedna decyzja, podjęta z miłości.... traci mnie.... Teraz !
Było coraz gorzej. Pogłębiało sie. Nie mogłam temu zaradzić. Nic zrobić...Źle. Bo tylko to mi wychodziło.Tego nie da sie opanować. Siedzi w tobie głęboko i prędzej czy później sie ujawni...A wtedy pozostanie tylko jedna droga...jeden ratunek...jedna pomoc...jedna osoba.
Mógł by być nim każdy z nas.
Ja jestem.Ty byś mogła i ty mógł... to nie zależy od ciebie. Nie bądź głupi. Nie myśl że to da sie opanować, albo zmienić.Nie przestawaj walczyć.
.....Ty albo ktoś tobie bliski, staje w obliczu bladego niebezpieczeństwa, któremu nie da sie zaradzić...umrzesz.... lub nie... n, świat który znasz, a może, niedługi ulegnie zagładzie, ale to nie jest ważne, liczysz sie ty i twoje życie, Zgadłam, prawda, Gdy by nie nie przychodził byś tu, szukać tej pomocy, myślisz że jestem jedyną, ostatnią, umiała sobie poradzić z tym, nie znasz prawdy, i lepiej dla ciebie, nie szukaj jej, mnie.........(...).
Staliśmy na środku placu w okół którego zbudowane były domki.
-Yyym... muszę coś...tam!-krzyknęła Piper, dość nie gramatycznie i pobiegła, w stronę Domku Ateny.Zza którego, o ile sie nie myliłam wystawała głowa Annabeth.Dy spojrzałam w tamtą strunę po raz drugi, gdy Pipre znikała powoli za domkiem zobaczyłam też rude kosmyki. Wtedy pomyślałam o co chodzi? Ale Percy już wiedział.
-Nie...Nicki chodź-złapał mnie za nadgarstek i pociągnął w stronę naszego domku.
Nie protestowałam.Byłam pewne że chodzi o coś ważnego.
Biegłam szybko, prawie wyprzedzałam Percy'ego, wiec nie musiał mnie ciągnąc. Sprawnie pokonaliśmy próg.
Percy rzucił sie na podłogę, wciągnął z pod łóżka czarny plecak, sprawnie przeturlał sie pod moje łóżko i zaczął otwierać skrytkę. Wyjął z niej miecz i popchnął mi pod nogi.
-Załóż go.
-Skąd wiesz że tan jest skrytka?
-Musze. Każda informacja o tobie dociera bezpośrednio do mnie. Co robisz, gdzie jesteś. Wszystko.W końcu jestem twoim bratem.
Uśmiechnęłam sie.Zależało mi na Percy'm, chciałam być dla niego ważna w końcu jesteśmy rodzeństwem.
Ale nie było czasu.
Obróciłam, sprawnie miecz w rekach i zarzuciłam miecz na plecy, a on wsiąkł w pochwę.
Percy wyczołgał sie spod łóżka, wrzucił kilka dodatkowych rzeczy do plecaka.Pobiegł w stronę łazienki. Otworzył szufladkę i jednym zamachem reki odsunął cały zapas przyborów toaletowych jakie zgromadziliśmy. Zgarnął ze dwie garście jakichś złotych krążków.
Gdzieś z daleka dobiegły nas krzyki.
-Zabieramy sie stąd.-Wyskoczyliśmy przez okno. -Słuchaj mnie-chwycił mnie za ramiona.-biegnij do lasu. Tam czeka Nico, zaprowadzi cie do Bunkra 9. Spotkamy sie w środku, ja zabiorę twoich kumpli.
Usłyszałam krzyki i tupot biegnących harosów. To nie była przyjazna grupka. Skrzydła same sie wysunęły, złapałam chłopaka za ręce i podskoczyłam.
Rzuciłam nas na dach, przylegliśmy do niego w ciszy. Wykonałam krótki szybki obrót rekami i wypuściłam spore kule wody 3 strony, przed nami. Półbogowie sie przegrupowali. Percy zeskoczył z dachu i pobiegł za domkami na poszukiwanie chłopaków.
Poderwałam sie w górę, złożyłam skrzydła, opadałam gładko z rozłożonymi rekami.Wylądowałam na ziemi kolanem opierając sie pięścią. Poderwałam sie i biegłam, poprawiłam plecak. Musiałam szybko dostać sie do lasu. Nie byłam pewna o co chodzi. Słuchałam sie Percy'ego. Sprawnie przedzierałam sie między przeszkodami i ukrywałam z nimi. Nie było to problemem. Zawód jednak sprawiały mi odległości, bo nie mogłam dużo przebiec nie zauważona na otwartym terenie.
Gdy byłam już bardzo blisko lasu, zorientowałam sie że starają sie mnie złapać nie tylko Herosi ale i nimfy. Co kawałek na drodze stawały mi Driady, a im bliżej lasu tym częściej. Trochę wcześniej, Najady próbowały pochwycić mnie za nogi.Jednak były to nimfy wodne, jakby nie patrzeć moje środowisko, odwróciłam głowę nie zwalniając i warknęłam na nie.Wystarczyło, od razu usunęły sie z drogi.
Do tarłam do lasu, wyciągnęłam różdżkę, ze specjalnej kieszonki, która pojawiła sie w Pasie.
Zadziwiające że ten pas przystosowywał sie do sytuacji. Był nie widoczny dla ludzi do momentu kiedy nie wyciągnę z niego miecza, wygodny, podręczny i lekki, a pochwy, kieszonki zapinki i inne takie pojawiają sie kiedy tego potrzebuje. Zastanowiłam sie czy jeśli potrzebowała bym schować weń słonia, pojawiło by sie specjalnie powiększone siedzonko na bazie pasów, jakie nosi sie by wygodniej podróżować pieszo z dzieckiem na rekach.
Wyczarowałam kilka zaklęć obronnych. I zaraz po tym spostrzegłam Nica. Wyglądał tak samo jak wtedy.Czarne włosy. Oliwkowa skóra, podobny odcień do mojej. Czarne dżinsy i koszulka z czaszką.
Podszedł do mnie, rozejrzał sie i lekko i szybko przytulił na powitanie.
-Wiesz po co tu jesteśmy?-zapytał zwykłym tonem.
-Nie, ale to bez znaczenie. Róbmy co mamy robić. -przytaknął i pobiegliśmy w głąb lasu.
Przedzieraliśmy sie miedzy gałęziami dziko rosnących drzew.
Nie zapamiętam drogi. Często skręcaliśmy, zawracaliśmy sie. W końcu jednak dotarliśmy do wielkiej skały.
Rozejrzałam sie na boki, Percy'ego nie było. Spojrzałam na Nico. Z tego spojrzenia chyba wywnioskował co chem zrobić. Bezgłośnie przekazał mi że mam zachować ostrożność, żeby nikt mnie nie zobaczył.
Przewróciłam oczami, co miało oznaczać że zawsze jestem ostrożna, cho to nie do końca prawda.Podskoczyłam, i rozłożyłam skrzydła. Uleciałam kawałek w górę i skoczyłam na skalę. Wspięłam sie wyżej.
Szukałam wzrokiem tego tabunu który nas gonił, zniknął. Kilku herosów biegło do Wielkiego Domu, wyraźnie przestraszonych. Inni wrócili do zwykłych zajęć.Jednak wszytko działo sie jakby szybciej. Półbogowie zamiast chodzić biegali. Najady wirowały w jeziorku tworząc szerokie wiry.Przez środek placu biegł satyr z trzcinowym piszczałkami w ustach, nie nadążając za przyspieszonym rytmem i strasznie fałszując. Wtedy zobaczyłam Percy'ego, Zacka i Jacka znikających za gęstwiną konarów i liści.Wbiegli do lasu.
Sfrunęłam na ziemi.Nico zastukał kilka razu w skałę.W środku coś zachrobotało, i otworzyło sie wejście, ukazując w pełnej swej okazałości Bunkier 9.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz