poniedziałek, 9 marca 2015

Rozdział 68

 

 Dracolie

 Rozdział 68 "Pomagają mi zawodowcy"

Rozmowa ciągnęła sie jeszcze przez godzinę.Rozmawialiśmy o wszystkim co doprowadziło nas do niczego. Opowiedziałam im co zdarzyło sie w lesie, pokazałam Maskę. Nawet Chejron nie wiedział kim jest był owy Czarny lew, i dlaczego pozostawił mi ten hełm, i to tak przedziwny. Czy to była prawda? Czy o na prawdę sie zdarzyło? Nie wiem.

-Wiec co teraz? -zapytał zniecierpliwiony Percy.-Co mamy robić?

-Chejronie, powiedz nam kim jest ta dziewczyna.To nie jest normalny heros, prawda ?-dopytywała sie Annabeth. Miałam dziwne wrażenie że ona już wiem kim jestem.

Wszyscy zadawali tak dużo pytań, na które sama chciałam poznać odpowiedzi.

-Istotnie, Annabeth. Nicola nie jest, jak to powiedziałaś normalnym herosem. Zapewne wiecie że posiada zarówno śmiertelnych jak i boskich rodziców. Jest córką Nike i Posejdona.

-To niemożliwe, jak to mogło sie stać? -ciągnła dalej Annabeth.

-Nie mam pewności, dlatego-zwrócił sie do mnie.-powinnaś odwiedzić rodziców.Oni wiedzą o wszystkim.Musimy wiedzieć coś więcej.-to był pierwszy raz kiedy widziałam Chejrona w taki stanie.To była pierwsza rzecz o której nie wiedział, bogowie nie podzielili sie z nim swoimi spostrzeżeniami. Co było dziwne, ale chyba nie tylko ja byłam tym zszokowane.Annabeth,Percy i reszta też byli z lekka przerażeni.

 -Chejronie?

-Najświętsi bogowie.-zakrzyknął z przerażeniem. Spojrzał na mnie z politowaniem.-Dobierz sobie dwie osoby, jutro wyruszasz. 

-Co? Gdzie!? -krzyknęłam

-Dostajesz misje.Idź do naszej wyroczni po przepowiednie, sama bez widowiska.We najpotrzebniejsze rzeczy. Spakuj sie, za 3 godziny przyjdź tu do mnie.Musimy porozmawiać, na osobności.

Powiedział stanowczo, nie było sensu sie z nim kłócić to przecież Chejron.

Nagle do pokoju wbiegł Mitchell. Zaskakująco cicho, nie słyszałam stukotu jego kopyt.

-Chejronie, już wiem po co wróciła Willow. Dokładnie zbadałem salkę w której leżała Nickol...

-Nicola,  na końcu jest A.-po prwiłam satyra.

-Niocla-a,i wiem że dziewczyna kradła jej krew, w taki sam sposób zginął....oo sam wiesz. To zbrodnia, nie możemy tego tak zostawić. To ją zabije.

-Tyle zła...chyba gorzej być nie mogło.A jeszcze nie znamy wszystkich szczegółów.

 Wyjechał wózkiem na zewnątrz.Za nim wyszedł satyr, gorączkowo próbują wytłumaczyć coś centaurowi, który ewidentnie nie chciał go słuchać.

Zostaliśmy sami.

Nie wiem dlaczego ale byłam przestraszona. Nie misją, nie stanem w którym jestem, nie tym że zostałam sama z tak wielkimi ludźmi. Tonem głosu centaura. 

-Jest ze mną aż tak źle?-zapytałam cicho. 

-No co ty, dziewczynko. Takie jest po prostu życie półboga. -powiedział uśmiechnięty Leo.

-Ile masz właściwie lat?

-Piętnaście, za piec dni szesnaście.

-Na prawdę, a wyglądasz co najmniej na 14. 

-Właśnie, to martwi Chejrona. Chyba już wiem o co chodzi. Masz miecz, sztylet, tarcze, jakąś broń? -zapytała Annabeth. 

-Tak.-Wstałam,odrzuciłam kule i wyciągnęłam z pasa Eredicco, mój spiżowy miecz. 

-A umiesz sie nim posługiwać?

-Oczywiście, mam też różdżkę-wykonałam ruch jakbym chciała pochwycić coś w powietrzu,a w ręce pojawiła sie różdżka.- Pracuje też nad wod...

-Dobrze, teraz musimy cie ekspresowo wyleczyć. Pobiegnę po ambrozje.-powiedziała zadowolona Piper. 

-To ja pójdę po Nica, z pewnością i on wie coś pożytecznego.-krzyknął Jason wybiegając za swoją dziewczyną.

-Percy idź z nią do Rachel, ja i Leo zajmiemy sie wyposażeniem.-Annabeth uśmiechnęła sie słodko.

-Nie musicie mi pomagać. 

-Ale chcemy-zapewnił mnie Percy. 

Wyszliśmy z domku. Najpierw poszliśmy do Sheny.O ile dobrze wszystko zrozumiałam miała zając sie operacją Matta. Chłopak był w strasznym stanie, a wszystko prze ze mnie. To ja go tak urządziłam.Po co zabierałam ich tutaj mogłam stanowczo powiedzieć nie. Ale nie pomyślałam że to sie tak skończy.Każdy mądry po sprawie. Musze sie z nim zobaczyć, przed operacją. Percy właśnie prowadził mnie do Sheny i Matta. A po drodze rozmawialiśmy.Nie wiem co on o mnie myśli ale ja wiedziałam że mam najwspanialszego brata pod słońcem i dalej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz